Nie będzie o tym co wszędzie, czyli COVIDzie i wszystkich nakazach, zakazach czy zaleceniach. W tym natłoku średnio pozytywnych wiadomości ze świata, wspólnie z grupą zdeterminowanych gości Lotnej Bazy 😉 udało nam się uciec w październiku na Sycylię i spędzić przefajny czas. Bezpiecznie. Bez stresu.
Zaczęło się od tego, że większość z Was zdecydowała się zrobić testy na wirusa, aby mieć spokój, że nikt z nas nie będzie nikogo "miał na sumieniu". Niestety parę osób miało negatywne wyniki i musieli zostać w domu ☹ Wszystko wyszło na mniej niż 24 godziny przed wylotem… W okrojonym składzie spotkaliśmy się na lotnisku we Wrocławiu i… nie było tej typowej „podjarki” , że lecimy na wspin, skały, słońce, ciepło i wino. No nie dało rady.
Przeżyliśmy lot i potem krótką podróż samochodem. Gdzieś koło 22 dojechaliśmy do naszej willi w San Vito. Jeszcze szybka kolacja i piwko w centrum miasta, no i mogliśmy odpocząć przed pierwszym dniem wspinu…
Na pierwszy ogień poszła Cala Mancina, którą znaliśmy tylko pobieżnie. Świetne drogi, nie za mocna wycena i przede wszystkim każdy fragment ściany o innej charakterystyce. Najłatwiejsze drogi na ZOO jakoś nam nie podeszły, ale już koło groty - przepysznie. Prawie wszystkie, w które się wstawialiśmy były godne polecenia. Truskawki z topo się sprawdzają.
Cala Mancia ma też urokliwą zatoczkę i bardzo komfortowe zejście do morza. Nie polecamy kąpieli przed mocniejszymi wstawkami, bo skóra od soli piecze i szybko dojdziemy do wysokiego poziomu „skałowstrętu”.
W kolejnych dniach wspinaliśmy się na Bunkrze i okolicach oraz wybraliśmy się na sektory przy kempingu. Okolice Bunkra są świetne, bo oferują chyba najdłuższe proste piątki i szóstki a główna ściana sektora oferuje miejscowe klasyki do 7B. Zaraz obok mamy przełaz, który niemal cały dzień oferuje cień i arktyczne warunki… można zmarznąć, mimo, że za rogiem na słońcu chwyty płyną od upału. Rekomendowany softshell lub puchówka.
Czy warto wybrać się na kemping, jeśli mieszkacie w mieście i macie mnóstwo fajnego wspinania po drodze? Według nas, tak. Szczególnie jak poruszacie się w wycenach 6a w górę. Świetne długie drogi po dobrych chwytach znajdziecie choćby na Pipeline. W lewej części sektora dość sporo latających owadów, podejrzewanych o bycie szerszeniami. Pod rozwagę. Niektóre z nich to perełki to jedne z ładniejszych na jakie trafiliśmy w Europie, a trochę już zjeździliśmy.
Fajne jest to, że dziewczyny, które na początku widziały się tylko na płytach i połogach po kilku wstawkach bardziej „trójwymiarowe” drogi, katowały je potem do końca wyjazdu. I to jest chyba najfajniejsza rzecz w San Vito. Mnóstwo pięknego łatwego wspinania, czasem od 4C. Dla osób powyżej 7B warto polecić pod rozwagę nieco oddalone od San Vito: Never Sleeping Wall i Lost World, bo na murze ilość dróg w tych wycenach jest ograniczona.
Czy było warto spinać się na wyjazd w czasie drugiej fali wirusa? Tak, wszyscy wrócili zdrowi i bezpieczni i przede wszystkim zrelaksowani i uśmiechnięci. Wieczorami gadając do kolacji gratulowaliśmy sobie, że nie udało nam się dolecieć i odpocząć od tego wszystkiego…
Sycylijskie porady pod wspin:
- Przewożenie dużej ilości szpeju: 20 kg bagaż powinien pomieścić szpej dla 2 zespołów
- obecnie na Sycylii nie są wymagane testy na wirusa
- warto je zrobić jeśli lecicie grupą powyżej 8 osób
- przepyszne torta paradiso nie polecamy
- supermarket Deco w centrum jest najlepszy
- wypożyczenie samochodu na Sycylii kosztuje sporo
- Park Narodowy Zingaro jest obecnie zamknięty
- na Monte Cofano szlak jest zamknięty
- kasy samoobsługowe na stacjach benzynowych czasem są nie do ogarnięcia
- angielski tak, ale lepiej po włosku
- jedzenie w San Vito na mieście może być świetne albo beznadziejne. Zawsze co najmniej drogie
- krem pistacjowy jest super, ale tylko ten oryginalny
- w San Vito obowiązuje dość wymagający system segregacji śmieci i ich wywożenia
- dla wspinaczy restrykcje w San Vito są nieodczuwalne
- ze względu na wirusa jest mniej turystów i też ograniczona oferta gastronomiczna; sklepy działają normalnie