Raport z Costa Blanca

Spontanicznie wybraliśmy się do Hiszpanii. Mieliśmy pretekst, więc szybko ogarnęliśmy bilety i wybraliśmy się na weekend z poniedziałkowym zwiedzaniem Rzymu 😉 Bilety, kupowane z kilkudniowym wyprzedzeniem były bardzo tanie.

No to już zacznijmy od Rzymu? Byłem tak dziesiątki razy w różnych porach roku, ale jeszcze nigdy nie był on tak pięknie… pusty. W centrum więcej Włochów niż turystów. Dominuje język włoski a nie angielski czy chiński. Zwiedzanie Rzymu dla Włochów w 35 C zakrawa na masochizm, więc czekały na nas niemal puste uliczki, place  czy mosty. Tylko szkoda wszystkich rzymian pracujących w turystyce. Aktualnie im się nie przelewa…

Na Costa Blanca nie ma tego problemu. Hiszpanie tłumnie ruszyli nad morze i naprawdę mocno wspierają swoją branże turystyczną. Fajnie to widać w barach i restauracjach. Szacun.

Do tego oczywiście gorąco, słońce opala a woda w morzu ciepła i słona.

A jak sytuacja wirusowa? W skrócie, bardzo odpowiedzialnie. Wszyscy chodzą w maseczka poza domem i plażą. Wyjątkiem jest również samochód w określonych sytuacjach i uprawianie sportów. Ze względu jaką traumę przeżyli jeszcze kilka miesięcy temu, to obecnie wszyscy stosują się do zaleceń, bo wiedzą czym grozi powrót epidemii na większą skalę. Mają ogniska wirusa, identyfikują je, izolują i wygaszają. Problemem okazało się podejście młodych ludzi, którzy zaczęli imprezować i zarażać się w gronie znajomych. Szybka reakcja i w największych miejscowościach pozamykano kluby do odwołania.

Co będzie dalej? Odpowiedzialne, szybkie i rozsądne (zupełnie inaczej niż w lutym i marcu) powinno zatrzymać wirusa w kontrolowanych ramach. Nie jesteśmy lekarzami, ale wygląda, że nie powinno być powtórki z lockdownem, pozamykanymi granicami i kwarantannami po powrocie z Hiszpanii.

Cały lajf z Olivy znajdziecie tu: