Sektory Costa Blanca – Font d’Aixa

Posts by: andrzej

Sektory Costa Blanca – Font d’Aixa

   |   By  |  0 Comments

Font d aixa

Font, to fajny sektor na rozruch zlokalizowany w rejonie rzeki Gorgos. Najłatwiej trafić tu jadąc z Gata d’Gorgos w stronę Lliber, gidze przy pierwszych zabudowaniach za urokliwym mostkiem skręcamy w prawo (na zakręcie znajduje się topo rejonu). Potem cały czas jedziemy w górę do tabliczki z żółtym szlakiem. Tam parkujemy albo podjeżdżamy wyżej w prawo. Po paru minutach znajdziemy się przed sektorem.

Dzieli się on na 2 części. Ta większa i bliższa to prawa ściana. Jest tam mnóstwo popularnych piątek i czwórek. Kilka szóstek. Jednak właśnie na długie i ładne 4/5 się tu przyjeżdża. Łatwe i świetne, niektóre ponad 25 metrowe. Czysta radość wspinania w prostej formie. Wszystko zagina. Zero wyślizgu. Obicie przyjemne, poza Anarquet 6a – nie polecamy.

Lewa strona to zaledwie kilka fajnych dróg i tyle samo łatwych parchów. Ciekawe krótkie boulderowe 7a czy połogowe 6a+/6b i to tyle. Cień na prawej stronie do godziny 12-13. Potem lampa.

test bazy

  |   By  |  0 Comments

test bazy

Dobra zmiana

  |   By  |  0 Comments

Mamy dla Was ułatwienia w systemie rezerwacji

  1. możliwość samego noclegu bez transferu z lotniska (dla osób z własnym samochodem)
  2. Cena za transfer zależy od lotniska na które przylatujecie i wylatujecie
  3. możliwość płacenia zaliczki przelewem i paypalem

Cały pobyt z transferem wyniesie Was od 1395 zł za tydzień. Zniżki dla większych grup dalej się bawią.

Jak to wygląda z praktyce?

  1. Wchodzicie na stronę rezerwacji i wybieracie daty Waszego pobytu lub sprawdzacie dostępność Waszego ulubionego pokoju.

2. Wśród wyników wyszukiwania macie wszystkie dostępne pokoje w interesujących Was datach. Cena pokoju jest niższa niż w przeszłości, czyli od 950 do 1050 zł, bo nie obejmuje transferu z lotniska. Wybierzecie go na kolejnej stronie. Teraz wybieracie pokój i rezerwujecie miejsce lub miejsca noclegowe.

3. Na kolejnym ekranie wybierasz jedną z 3 opcji transferu z lotnisk w Walencji i Alicante. Po wybraniu jednej z nich, w podsumowaniu pojawi się pełna kwota pobytu. W tym wypadku 1395 zł za miejsce w pokoju Bovedin ze szpejem i transferem w obie strony z lotniska w Walencji. Potem uzupełniasz swoje dane, w komentarzu możesz opisać swój plan lotów i wybierasz formę płatności przelewem lub paypal. Jeśli przyjeżdżacie swoim samochodem nie wybieracie żadnej opcji transferu z lotniska.

To tyle. Do zobaczenia w La Bazie 🙂

Sektory Costa Blanca – Bovedosy

   |   By  |  0 Comments

Bovedon

Bovedosy, a dokładnie mówiąc Bovedon, Bovedin i Bovedos to jedne z wizytówek wspinania na Costa Blanca. Tworzą go 2 duże jaskinie i jedna bardziej pionowa ściana. Bovedon to absolutny klasyk szczególnie dla mocnych łojantów od 7b. Jaskinia oferuje świetne wspinanie po długich, mocno przewieszonych ścianach, raczej po dobrych chwytach. Wytrzymałka niezbędna. Na bocznych ścianach można znaleźć interesujące 5-tki i 6-tki. Jaskinia częściowo zacieniona cały dzień. Od godziny 15-16 cała zanurza się w cieniu.

Bovedin do środkowe 2 ściany, lewa bardziej przewieszona i pomarańczowa oraz szara prawa. Ta pierwsza oferuje świetne drogi od 6a do 7b+, godne polecenia Cristalina (6b+), Por gusto (6a) i parę sąsiednich linii. Prawa strona oferuje fenomenalne wspinanie od 5 wzwyż. Rita (6a), Susto (6a) Xicas non cagan (5b) to świetne długie drogi, na których dzieje się i daj mnóstwo satysfakcji. Są też 2 świetne 25 metrowe 6b m.in. Jovenes de 70, choć w przypadku tego fragmentu ściany trzeba uważać na kruszyznę. Kaski jak zawsze obowiązkowe. Cień do 12-13.

Bovedos to aktualnie najmniej popularny sektor przez utrudnioną logistykę. problemy z lokalnym plantatorem spowodowały, że „legalne” podejście pod ten sektor zajmuje 40 minut, a ze do Bovedonu jest tylko 20… Czy warto minąć Bovedon i i iść kolejne 20 minut. Tak, jeśli chcesz się wbić w jedno z najładniejszych 7a (Podróż za jeden uśmiech), zrobić fantastyczne 7b w dachu „po klamach” (Bob Mystery Tour), popularną 8a (Mikado) lub wybrać jedną z podobnych propozycji, czyli mocny przewis i długie metry. Jest rozgrzewkowe 6a+, ciekawe 6c, ale to wszystko z łatwych propozycji.

Dojście pod wszystkie sektory jest dość wymagające jak na Costa Blanca. 20-40 min marszu pod górę. Małe dzieci trzeba wnosić na rękach. Parkujemy przy Cami Cova Negra, ale tak aby nie zastawiać drogi samochodom. Także ciężarówkom, które wywożą cytrusy. Jeśli nie możecie znaleźć miejsca, trzeba zostawić furę na parkingu dla krzoniarzy 300 metrów dalej.

Z góry będziecie mieli obłędne widoki na dolinę Marxuquery. jeśli ktoś szuka fajnego trekkingu, to nad jaskiniami ciągną się świetne szlaki, z których co chwilę widać może albo góry rejonu Safor. Bajkowo 🙂

Wpadajcie!

www.labaza.pl/rezerwuj

Fot. Bovedon w pełnej okazałości

W zielone gramy

   |   By  |  0 Comments

To będzie jeszcze lepszy sezon. Pracujemy, abyście mieli jeszcze więcej powodów do wizyty na Costa Blanca.

W bazie zamontowaliśmy instalację fotowoltaiki na skraju dachu. 3,6 kW działa od maja. Słońca w Hiszpanii nie brakuje, więc jest duża szansa, że pod kątem energii staniemy się “prawie” samowystarczalni. 

We wrześniu mamy jeszcze zaplanowanych kilka zmian remontowych, które mają podnieść komfort na piętrze. 

No i kolejne bajery. Więcej zieleni, więcej ułatwień no i w kuchni wyląduje porządny ekspres do kawy. Bariści amatorzy docenią. Kawiarki zostają.

Rozpoczęliśmy współpracę z https://heartbeat-clothing.pl.  Wkrótce więcej szczegółów.

A co z nowości w działaniu La Bazy:

  1. W tym roku będziemy zawsze w 2 osoby, które mogą Was przywieźć lub zawieść na lotnisko. Od października będzie to Agata i Bartek.
  2. Macie własny samochód i sami chcecie się transferować – wynajmujecie wtedy miejsce w pokojach wraz ze szpejem w niższej cenie
  3. Jeśli chcecie przyjechać większą grupą niż 12 osób, dajcie znać. Zorganizujemy nocleg i logistykę.

Na razie uciekamy na Frankenjurę z Lotną Bażą. Wracamy za 2 tygodnie i powoli pakujemy się na jurę i powoli będziemy kierować się w stronę Palmy.

Sektory Costa Blanca – Lliber

   |   By  |  0 Comments

Lliber to jeden z ciekawszych sektorów Costa Blanca, ze względu na urodę miejsca i dróg oraz szeroki zakres wycen. Sektor znajduje się 10 minut na piechotę od urokliwej miejscowości o tej samej nazwie w dolinie Xalo. 2 bary, kościół, parę uliczek. Sektor składa się z 3 części położonych wzdłuż zakola rzeki, przez co świetnie sprawdzi się w upalne dni. Parking znajduje się po drugiej stronie koryta rzeki. Od lewej macie najstarszą część sektora z główną ścianą, która oferuje kilka 25 metrowych klasyków. Wyceny od 5+ do 7c. Jest kilka świetnych propozycji na poziomie 5-6b. Niektóre drogi dość wyślizgane. Raczej harda cyfra. Zacienione popołudniu.

Idąc ścieżką dalej wzdłuż rzeki dojdziemy do środkowego sektora, schowanego za drzewami. To nowy sektor obity w czasie pandemii. Niektóre drogi świetne, niektóre propozycje „na siłę”. Trzeba uważać. Ciągle krucho.

Dalej na prawo, nad samą rzeką znajduje się jeszcze kilka propozycji w niższych wycenach i parę nowszych siłowych. Łatwiejsze propozycje potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć. Zacienione z rana.

Wpadajcie!

www.labaza.pl/rezerwuj

Co tu by jeszcze obić na Costa Blanca?

   |   By  |  0 Comments

Dlaczego na Costa Blanca powstaje tyle nowych dróg? Dlaczego dla ekiperów w cenie są północne wystawy?  Czy można samemu znaleźć skałę i ją obić? Kto finansuje nowe drogi? Wiele pytań i ważnych odpowiedzi, które będą decydowały o popularności Costa Blanca w przyszłości. Czyli jak będzie? Warto Costę wrzucić na stałe do swoich planów wspinaczkowych na najbliższe lata?

Odwiedzając rejony wspinaczkowe w okolicy możemy na bieżąco oceniać jak rozwija się wspinanie w tej części Hiszpanii. Trudno nie zauważyć zmiany, która wystąpiła w wyniku pandemii. Mnóstwo Hiszpanów odkryło wspinaczkę, traktując ją czasem jako alternatywę dla siłowni czy crossfitu. Z jednej strony trzeba się cieszyć, z drugiej w weekendy Marxuquerę pod Gandią lepiej omijać. Kolejek pod drogami może jeszcze nie ma, ale weekendowe tłumy i problemy z parkowaniem są normalnością. Dobicie około 10-15 nowych dróg do 6b nie zmieniło zbyt wiele. Jak przyjeżdżacie do nas na urlop, w weekend wybieramy te bardziej kameralne, mniej znane sektory. 

Na szczęście jest mnóstwo mniejszych, nowych świetnych sektorów. Ostatnie miesiące minionego sezonu (marzec – maj 21) to ciągle odkrywanie nowych sektorów pachnących świeżością. Skąd taki wysyp nowych sektorów? W rozmowach z lokalsami, przewija się wątek “mody na obijanie”. Po części wynika to z zasady, że autorem drogi jest ekiper, a nie autor pierwszego przejścia (choć nie zawsze). Tym samym ekiperką niekoniecznie zajmują się najmocniejsi wspinacze, a właśnie byli łojanci lub wręcz osoby, które wspinanie znają z perspektywy trudności na piątkach czy szóstkach. 

Z drugiej strony nad samą doliną Marxuquerą jest mnóstwo pięknych jeszcze nie obitych ścian. Podobnie jak “bovedosy” mają południową i zachodnią wystawę, przez co wspinanie na nich ogranicza słońce, które w od marca do października potrafi podgrzać temperaturę zniechęcając do jakiegokolwiek wysiłku na ścianie. Dlatego nawet w zimie czasem trzeba uciekać przed słońcem i podjechać na sektory z północną wystawą. Z tym bywa ciężko. Ilość sektorów zacienionych przez większośc dnia wcale nie jest taka duża. Pech chciał, że 2 świetne ściany zacienione przez cały dzień są wyłączone ze wspinania od stycznia do czerwca. Lokalsi mają problem. Mają super sektory na wyciągnięcie ręki, ale “dostępne” zaledwie przez 2-3 miesiące w roku… Tym bardziej “w cenie” jest obijanie zacienionych sektorów 

Obijanie dróg w okolicy odbywa się przede wszystkim z własnych środków ekiperów. Nie ma sprecyzowanego systemu “własności” skał, więc jeśli pójdziecie na spacer i znajdziecie kawałek skały warty obicia, to po prostu możecie to zrobić. Największym problemem może być dojście do skały przez tereny prywatne. Zdarza się, że niektóre sektory są zamykane ze względu na brak dostępu do samej skały. 

Gdzie szukać nowych sektorów? Przez wiele lat brak obszernego przewodnika poza Rockfaxem, spowodował, że był to najrozsądniejszy wybór przewodnika po regionie. Od grudnia 2020 jest jednak rozsądna alternatywa (dwutomowego Levante North i South  z 2018 roku nie liczę, bo jest drogi i wysoce niedoskonały). Za około 35 eur można kupić świetny Costa Blanca climbs Roberta Lopeza.

Jeśli nie macie kontaktów z lokalsami, polecamy właśnie zakup tej pozycji. Świetne opisy, prawie 3400 dróg (nie obejmuje wszystkich sektorów), jasne mapy i dokładne przebiegi dróg, sprawia, że stary Rockfax, staje się słabą alternatywą. 

Fot. sektor Ambolo

Odpalamy po raz piąty

   |   By  |  0 Comments

Fajnie, że znowu możemy Was gościć. Już zapowiedzieli się nowi goście i stali bywalcy. Ruszamy 10 października i tradycyjnie będziemy do połowy maja 2022. Niezła historia. Fajnie, że wspólnie z Wami, Alicją i Kubą, udało się doturlać do 5 sezonu. Co się działo po drodze to już historia. Czas zobaczyć co Was czeka w tym sezonie

Nowa baza. Już skończona. Cała. Macie do dyspozycji 7 pokoi, 13 miejsc, 2 piętra, 2 tarasy, patio, szybki internet i po dwie: kuchnie, jadalnie, łazienki, salony. Zdjęcia chyba najlepiej oddają klimat bazy. A jest naprawdę fajnie i hiszpańsko.  

Standard – koniec z pokojami w garażu (trochę będzie nam brakowało tego hiszpańskiego luźnego podejścia ;). Cały dom jest po remoncie, częściowo kapitalnym. Jakieś drobiazgi zostawiliśmy sobie na przyszły rok. Chcemy stale udoskonalać La Bazę i czynić ją coraz bardziej “zieloną”. Jak macie pomysły, to przekazujcie Kubie lub Bartkowi.

Palma de Gandia – czujemy się tu coraz lepiej i chyba nie mogliśmy wybrać dla Was lepszej, bardziej walencjańskiej, bezpretensjonalnej i spokojnej miejscowości. Mamy super sąsiadów, którzy jeśli dajecie radę po hiszpańsku, to chętnie pogadają z escaladores polacos. 5 minut na piechotę macie 2 markety spożywcze, 2 piekarnię, aptekę, bankomat, tabacos i 2 bary. 

System rezerwacyjny i podgląd wszystkich pokoi. Teraz to Wy wybieracie, w jakim pokoju chcecie spędzić wyjazd, zależnie od ceny i aranżacji. jesteśmy ciekawi Waszej opinii o nowych pokojach na parterze, szczególnie o Bovedinie 😉 

Na miejscu czeka Was sporo niespodzianek, które mamy nadzieję, że poczujecie się jak u siebie 😉

Wiemy, że nie przyjeżdżacie siedzieć w bazie, a cisnąć w skałach. Mamy dla stałych gości nowe sprawdzone sektory. O kilku z nich już pisaliśmy na fb. Tradycyjne, duże sektory cały czas się powiększają. 

Kuba przywiózł 2 crash pady, więc wiecie co to znaczy 😉 

Koniec rozpisywania się. Wpadnijcie w tym sezonie i sami zobaczcie. Dajcie sobie luz 🙂

2 pory roku na Franken

   |   By  |  0 Comments

Frankońska Das Baza to takie coś, co sprawia, że ponad tuzin wspinaczy oraz niniejszy autor co roku spędzają sierpniowe tygodnie w zalesionych dolinach wśród łąk i leniwie płynących potoków, domków jak z piernika i zamków jak z bajki. Tym razem było podobnie…Doszło do tego mnóstwo śmiechu, pozytywnej energii, zabawy i satysfakcji z życiówek i fajnych przejść. Pisząc prozą a nie wierszem, było mniej więcej tak:

Pogoda nie chciała współpracować, więc malkontenci mogli narzekać, że pierwszy tydzień był gorący a drugi zimny. Szczególnie w drugim tygodniu trochę mżyło. Do tego pod skałą było 12 stopni w środku dnia w sierpniu, także można zwątpić. Warun pod projekty petarda, ale w te sierpniowe dni myśleliśmy raczej o radosnym wspinie a nie ciśnięciu na maksa.  Mieliśmy więc 2 pory roku w ciągu 2 tygodni: gorące lato i późną jesień.

Stare i nowe sektory. Znamy sporo fajnych sektorów z wycenami od 3 do 9 w okolicach Hollfeld (w skali UIAA), ale ciągle ciągnie nas w nowe i tak trafiliśmy na południe do pięknych dolin w okolice Pegnitz i Gossweistein. Jak było? Cudnie i będziemy tam Was zabierać w przyszłości.

Baza w okolicach Hollfeld dała radę. Zarówno pod kątem logistyki, jak i udogodnień. Fajne, czyste, choć skromnie urządzone pokoje. Tradycyjnie taras był “nasz” i mieliśmy tam salon z aneksem kuchennym oraz pokojem wypoczynkowym. Przez covid musieliśmy ogarnąć sobie palniki gazowe i elektryczne, ale to chyba jedyne minus związany z pandemią.

Noszenie maseczki FFP2 są obowiązkowe w obiektach zamkniętych w Niemczech, a przy zameldowaniu trzeba okazać paszport covidowy. Da się z tym żyć. Dziwnie było wrócić do Polski i zauważyć, że maseczki zdecydowanie wyszły z mody. Potencjał intelektualny autora jest zbyt ograniczony, aby to wyjaśnić czytelnikom.

Cyfra – na frankońskich skałach nie ma miękkiej gry i trudno zrobić życiówkę, a jednak udało się to Tomkowi i Michałowi (Graty, Chłopaki). Teksty, że na naszej jurze taka droga miałaby 2 stopnie więcej też średnio ma sens, bo to zupełnie inne wspinanie niż w Polsce. Dłuższe drogi, raczej rzadziej obite… trzeba się wspinać, a nie liczyć na cyfrę na “jednoruchowcach”. Bouldery z liną też się zdarzają, ale ilość opcji zrobienia ciągowych pięknych 25-30 metrowych linii przytłacza, np. na Rote Wand czy Jubilee Wand.

Przeloty – odwieczny temat na Franken. Tak, bywa daleko, szczególnie na długich drogach. Z kijem do wpinek zawsze da radę zrobić pierwszą. Potem trzeba się wspinać, choć będąc osobą wspinającą się na co dzień po Jurze,warto mieć na uwadze, że chwilę będziemy musieli się rozwspinać i przyzwyczaić się do mniejszej ilości ekspresów w szpejarce 😉

Atrakcje, atrakcje… czyli zamki, doliny, przyroda i BAMBERG. Będąc tam już któryś raz coraz lepiej poznaje historię i smaczki tego miasta. Jest ich co niemiara. Coraz większym problemem jest dla mnie pokazanie Bambergu w dniu resta i niezamęczenie całej grupy oraz siebie całodniowym łażeniem. A to może jeszcze podejdźmy do klasztoru, a może jeszcze do dzielnicy ogrodów, a tam jest jeszcze fajna knajpa, a tu piwo wędzone. Kurde, można się wykończyć. Ale jest pięknie i przy tym każda uliczka i budynek mają w sobie mnóstwo historii i ciekawostek. Nieskromnie powiem, że podobno ogarniam rolę przewodnika po Bambergu całkiem całkiem. I w deszczu i słońcu. 

Co dalej? Za rok na pewno wracamy we frankońskie doliny z jeszcze większą chęcią na odkrywanie nowych skał, miasteczek czy lokalnych specjałów. Ciągle nie skosztowałem lodowego spaghetti. Było już tak blisko 😉

Przepis na Franken

  |   By  |  0 Comments

Diebelsloch

Gdy zaczynałem się wspinać, Frankenjura trochę mnie przerażała, ale przede wszystkim wydawała się nieosiągalna. Gdzieś daleko schowana w gęstych lasach północnej Bawarii. Niby można jechać samochodem, ale gdzie dokładnie, jak, skąd topo, co warto odwiedzić, gdzie nocleg? Milion pytań, które powodowały, że na naszej jurze byłem pewnie z kilkadziesiąt razy, w Hiszpanii kilkanaście, a na Franken trafiłem dopiero kilka lat temu i żałuję, że tak późno. Wyjaśniamy kilka kwestii, które pomogą Wam ogarnąć Franken, a mogły odstraszać, abyście nie musieli niczego żałować 😉

1. Franken jest ogromna

Kilka tysięcy dróg, kilkaset sektorów – gdzie jechać? Zacznijmy od tego, że Franken dzieli się na część północną oraz południową. Tak też podzielone są przewodniki wspinaczkowe. Każdy z nich kosztuje koło 40 EUR, więc jeśli nie macie zbędnej kasy na 2 tomy, drogą naturalnej selekcji zostanie Wam wybór między północą a południem. Północ ma tą zaletę, że jest 1-1,5 godziny drogi bliżej od polskiej granicy. Jak nie wiecie gdzie jechać wybierzcie Pottenstein. Czy warto dokładać drogi i jechać na południe? Pewnie tak, ale północna część jest tak ogromna i ciekawa, że południe można zostawić sobie na kolejne lata lub dekady 😉 

2. Franken jest droga

I tak i nie. Nocleg potrafi kosztować sporo. Oczywiście są opcje spania na krzonach, ale jeśli nie chcecie się chować po krzakach, w kempingu w Pottensteinie możecie zapłacić za 2 osoby, samochód i namiot nawet 28 EUR za noc… plub prysznic.

Oferty na airbnb i booking mogą też powalać z nóg, choć można już znaleźć coś tańszego. Wszystko zależy od sezonu i ilości osób. Trzeba szukać.

Jedzenie jest w porównywalnych cenach co w Polsce. W restauracjach trochę drożej, ale bez dramatu. Do tego dostajemy świetne lokalne piwa w bardzo dobrych cenach.

3. Franken jest skomplikowana logistycznie

O wyborze sektorów będzie decydowała wystawa, trudności i odległość od parkingu 😉 Tak, bez samochodu ciężko tam podziałać. Od biedy rower da radę. Między miejscówkami są odległości i często dojeżdża się 15-20 min. Na Franken dominują doliny i wąwozy, na których ściany lub pojedyncze skały będą miały różną wystawę. Jeśli tylko nie padało polecam wybierać zacienione, zalesione sektory. Można jednak się naciąć i trafić na mało uczęszczany sektor porośnięty mchami… Cóż przed wyjazdem warto ślęczeć nad 8a.nu albo podpytać znajomych. Najlepiej po prostu jechać, kto zna Franken jak własną kieszeń. Dzięki temu nie zmarnujecie czasu na parchate sektory, które też się zdarzają. 

4. Franken jest krwiożercza

Poza szpejem i wszystkim co będzie nam niezbędne koniecznie weźcie litry płynów i środków na komary. Frankońskimi dolinkami lubuja meandrować potoki i strumyki. Poza niesieniem krystalicznej wody równie mocno lubują tworzyć tereny podmokłe lub bagna, które są idealnym siedliskiem dla małych latających stworzeń. Warto się pryskać. Kropka. Kleszczy nie wiele.

5. Franken jest niebezpiecznie obita

Nie przewspinaliśmy wszystkiego i pewnie są sektory, które zioną trwogą niczym czeskie piachy. Jednak 80% sektorów, które odwiedziliśmy jest już obita po europejsku, co przysłowiowe “2 metry”. Na tych bardziej klasycznych drogach zdarzają się nadal pierwsze wpinki na 5 metrze. W takich przypadkach warto mieć w ekipie mocniejszych wspinaczy lub clipsticka, który załatwi kwestie ”zbędnych” emocji do pierwszej wpinki. Wyżej jak pojawiają się emocje z długimi przelotami, to wiążą się z bezpiecznymi lotami. Dobrze obite.

PS. Chyba nie ma drugiego tak hamakowego rejony jak Franken. Po prostu rozwiesić go wszędzie, pod każdym sektorem. A wiele sektorów ma fajne wygodne ławeczki. Trochę emerycko. Lubimy.

Lotna Baza będzie w tym roku kolejny raz we frankońskich dolinkach. W sierpniu będziemy 2 tygodnie na północnej części w okolicach Bayruth. Wpadasz na Franken z nami? https://labaza.pl/lotna-baza/

© 2024 LaBaza